czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 8

Hej dzisiaj trochę krótki z powodu braku weny, za co z góry przepraszam. Dziękuję za komentarze i ponad 1200 wyświetleń. Jestem wam bardzo wdzięczna. :) Następny rozdział nie wiem kiedy będzie. Podoba wam się opowieść? A i jeszcze jedno. Gdybym założyła nowe opowiadanie to czy czytalibyście je? Odpowiedzi wyrażajcie w komentarzach. Do następnego. Ciao
__________________________________________________


Tydzień później
Stałam już na nogach, a była dopiero 9. W tym tygodniu nic nie robiłam, jedynie co to się nudziłam. Ładnie się zaczynają wakacje. Tak dzisiaj początek lipca i rozmowę o pracę. Nie chcę się utrzymywać za pieniądze rodzica, a 18 za chwile stuknie. Wyjęłam ze szafy biały top i szorty, a następnie poszłam do łazienki. Napuściłam wodę do wanny i ściągnęłam z siebie pidżamę. Zakręciłam kurek, a następnie delikatnie weszłam pod wodę. Przymknęłam na chwilę oczy, a przed oczami pojawiła się twarz chłopaka, już mężczyzny. Jego cudny uśmiech i sposób bycia. I znowu się rozmarzyłam. Czemu? Owinęłam się ręcznikiem, założyłam czystą bieliznę, a potem ubranie.
Poszłam na dół i zrobiłam sobie kanapkę.


Otworzyłam drzwi do jakiegoś baru. Podeszłam do lady, nikogo nie było. Zadzwoniłam dzwonkiem, który leżał na ladzie. Pojawił się mężczyzna koło 20. Kilku dzienny zarost dodawał mu męskości. Ubrany był jak zwykły kelner: biała koszula, czarne spodnie i lakierki, a do tego muszka. -Coś podać?
-Nie. Ja tu przyszłam na romowę o prace, podobno szukacie kelnerki.
-Ach tak, szukamy. Zaprowadzę cię do szefa.
Wziął mnie za rękę i zaprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Otworzył drzwi, a wzrokiem dodał mi otuchy.
-Proszę pana. Ta pani chce być kelnerką.
-Dobrze zostaw nas samych.
Mężczyzna około 40 podszedł do mnie i przyjrzał mi się dokładnie. Był ubrany dokładnie jak ten chłopak co mnie tu przyprowadził tylko, że nie miał fartucha, a miał zielonkawe szelki.
-Proszę siadaj.
Usiadł przed biurkiem, a ja zrobiła to samo. Popatrzał na mnie na chwile.
-Więc jak masz na imię młoda damo?
-Jestem Zuza.
-A ile masz lat złotko?
-W tym roku skończę 18.
-Ok.
-Jakie masz kwalifikacje?
-Aktualnie nie mam. Uczę się, znaczy dopiero od września i wie pan..
Chwilę pomyślał:
-Dobra masz tą pracę. Miesięcznie będziesz zarabiała dwa i pół tysiąca plus jakieś napiwki od klientów. Pasuje?
-Tak jak najbardziej. Od kiedy mogę zacząć?
-Od jutra punkt 18. Skończysz jakoś tak o północy, a i masz być ubrana w białą bluzkę oraz spódniczka ciemna. To widzimy się jutro. Do widzenia.
-Do widzenia.
Wstałam z krzesełka i wyszłam z tego pokoju. Za ladą stał ten sam kelner co wcześniej. Popatrzał się na z znakiem zapytania. Ja pokiwałam tylko głową, co znaczyło, że mnie przyjął. On podszedł do mnie i objął mnie ramionami. Po chwili już wychodziłam. Wstąpiłam jeszcze tylko do kawiarni i usiadłam przy wolnym stoliku. Podeszłam do mnie młoda dziewczyna, a ja zamówiłam kawę oraz ciasto cytrynowe. Po około 5 minutach ta sama dziewczyna podeszła do mnie i położyła przede mną zamówienie. Zaczęłam jeść ciasto, a po chwili ktoś usiadł naprzeciwko mnie.
-Hej.
Podniosłam oczy i napotkałam zielone oczy Harry'ego. Jego włosy idealnie leżały na głowie.
-Cześć.
-Co tu robisz?
-Siedzę.
-A tak na poważnie?- uśmiechnął się.
-Byłam na rozmowie o pracę.
-I co?-zapytał zaciekawiony, a jego oczy spoglądały na mnie.
-Taaak!!
-Gratuluję- wstał i przytulił mnie.
Wróciliśmy na swoje miejsca. Pogadaliśmy sobie przez dobrą godzinę, a następnie się pożegnaliśmy. Cały czas patrzył się na mnie jak zaklęty, a oczy świeciły mu się z radości. Może ja coś czuje do niego? Nie, nie mogę. On jest gwiazdą, a ja tylko zwykłą dziewczyną.


„Miłość nie zawsze musi być odwzajemniona. Jedna osoba może kochać tą drugą osobę nawet jeśli ta druga do niej nic nie czuje i nawet o tym nie wie. Prawdziwa miłość nie zawsze jest szczęśliwa”.

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 7 "Przeprosiny"

Hejka. Jak tam? Przybywam z nowym rozdziałem. Dokładnie dwie i pół strony. Myślę, że się spodoba. Więc moi drodzy czas na czytanie. Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem. Mam nadzieję, że tu także znajdę je. XD Sooo...

Czytać, komentować, polecać innym no i obserwować.
4 kom.=next



Oczami Zuzy

Jasne smugi światła słonecznego przedzierały się przez firankę wprost do mojego pokoju. Powoli otworzyłam powieki. Mrugnęłam kilka razy, aby moje oczy przyzwyczaiły się do panującej światłości. Usiadłam delikatnie na łóżku i przeciągłam się. Wzięłam ze szafy ciuchy na dzisiejszy dzień. Potem poszłam do łazienki robiąc codzienną toaletę.

-Tato gdzieś się wybierasz?
-Jadę do pracy słonko. Czegoś potrzebujesz?
-Mogę się z tobą zabrać?-zapytałam.
-Dobrze- uśmiechnął się.
-Poczekaj chwilkę.
Pobiegłam w tempie ekspresowym i wzięłam telefon, pieniądze oraz kilka rzeczy w razie czegoś.
-Już jestem gotowa- odparłam.
-To dobrze. Idź już do samochodu ja tylko dopiję kawę.
Ubrałam czarne conversy, a potem wsiadłam do auta. Już po 5 minutach jechaliśmy do celu. W trakcie jazdy włączyłam i akurat chcąc nie chcąc leciała piosenka one way or another. Chciałam zapomnieć chociaż raz o tej sytuacji. Dlaczego wciąż czułam smutek ? Nie wiem...
-....Halo Zuzia słyszysz?
-Taak.
-Gdzie cię podwieś?
-Do najbliższej galerii- odpowiedziałam zdezorientowana.
Gdy pojazd staną przy krawężniku, wysiadłam z auta i podreptałam do drzwi wielkiej budowli jaką jest galeria. Weszłam do pierwszego z brzegu sklepu. Po przymierzałam kilka ubrań i kupiłam beżowy top, spódniczkę czarną, oraz żółty top z kokardkami na plecach, a w następnym sklepie czarne vansy. Obładowana już torbami spojrzałam na telefon. Wskazywał kilka minutek po 12. Skierowałam się najbliższej kawiarenki. Usiadłam przy wolnym stoliku, a po kilku minutach przyszłam młoda osóbka w wieku około 25 lat.
-Dzień dobry, coś dla pani?
-Dzień dobry, poproszę um... latte i szarlotkę.
-Dobrze za chwile będzie.
Odeszła kelnerka od stolika i w tym samym czasie realizując je. Usiadłam wygodniej na krześle, a głowę oparłam na dłoniach. W tle leciała uspakajająca piosenka. Po minutce kelnerka przyniosła moje zamówienie.
-Proszę- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Od razu zabrałam się za ciasto, popijając od czasu do czasy kawą. Wciąż myślałam o jednej i tej samej sytuacji. Kurwa,dlaczego muszę ciągle o tym myśleć. Skończyłam już jeść szarlotkę, a resztę kawy jeszcze popijałam. Z oddali ujrzałam 3 dziewczyny, które bacznie przyglądały mi się i rozmawiały ze sobą. Po chwili nieśmiałym krokiem podeszły pod mój stolik.
-Hej-przywitały się nieśmiało.
-Cześć. My się znamy?
-Nie, ale mam pytanko. Czy ty jesteś dziewczyną Harry'ego?
Co ona powiedziała? Byłam w szoku, bardzo dużym szoku.
-Nieee...
-Ale to ty byłaś wczoraj z nim na lodach?- była nieugięta.
-No tak, a o co wam się rozchodzi?
-A nie mówiłam-powiedziała do dwóch obok.
-Powiecie mi czy nie bo się spieszę.
-Chcemy ci powiedzieć, żebyś trzymała się z dala od naszego Harry'ego.
-Że co? Będziecie mi grozić?
-Nie, ale tylko mówimy.
Wstałam bez słowa i wyszłam z tej kawiarni. Miałam ochotę jej wygarnąć, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Ja i on... My.... Nie tak nie będzie nigdy jeszcze po tym co on zrobił. Nie... Poszłam szybkim krokiem do empiku i kupiłam książkę przygodową, tak na zabicie czasu. Spojrzałam na telefon po raz drugi już w tym dniu. 15.00. Już... Wyszłam z galerii i postanowiłam pójść na nogach do domu. Było blisko.
Właśnie dochodziłam do domu, gdy zauważyłam na schodach dobrze mi znaną czuprynę....

Narrator
Kilka godzin wcześniej
Jak co dzień Harry wstał i zrobił codzienne czynności. Po obiedzie ubrał się w białą koszulę i czarne rurki, a stopy przyodział czarnymi conversami. Wyszedł z domu i na sam początek odebrał kwiaty. Piękny, duży bukiet czerwonych róż, obwinięty był zieloną folią. Kolory ładnie współgrały się ze sobą. Następnym kierunkiem lokowatego był dom Zuzy.
Wysiał z czarnego, luksusowego auta. Podszedł do drzwi. Stał tam. Nie miał odwagi zadzwonić. Emocje huśtały nim w prawo i lewo. „Harry no dajesz naciśnij ten cholerny guzik”. Tak była to podświadomość naszego bohatera. Po krótkiej chwili zrobił to. „Brawo”. Nikt się nie odzywał. Ponowił nerwowo swój ruch drugi, trzeci, czwarty raz.
-Pewnie nikogo nie ma- mruknął pod nosem.
Postanowił poczekać, lecz nie wiedział, że aż tak długo. Usiadł na schodach, bukiet ostrożnie położył obok siebie, a głowę schował między kolanami. Zamknął oczy. Dosyć chuda brunetka o oczach piwnych po części go podniecała. Uwielbiał ją mimo że się nie znali jak rodzeństwo. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie, jedno spotkanie, aby rozbudzić uczucie jakim pałał do dziewczyny. To tak nie wiele, ale dla niego to bardzo dużo. Może jest to chwilowe zauroczenie, ale jak wytłumaczyć tęsknotę do niej?

Teraz
Siedział wytrwale już ze 2 godzinki. Pojawiła się, tak stała za rogu ulicy patrząc na Harry'ego. Patrzała na niego ze współczuciem. Pewnie wiedziała ile czekał. W każdym razie ja nie wiem. Podeszła wolnym krokiem do drzwi, tym samym do bruneta. Harry podniósł głowę słysząc kroki dziewczyny. Jak na zawołanie nieprawdaż? Uśmiech wkradł się na jego twarz. Szczery, prawdziwy uśmiech, a na policzkach widniały słodkie dołeczki. Podniósł się i wziął bukiet do dłoni, a następnie schował go za plecy.
-Cześć. My mieliśmy się spotkać?-zapytała.
-Hej. Nie, ale ja mam ci coś do wyjaśnienia- wyjął za siebie bukiet.
-Chciałbym cię przeprosić za tamto. Byłem pijany, a wiem, że robię wtedy głupstwa-odpowiedział wręczając kwiaty Zuzie.
Chciał odejść, bo wiedział, że nie lubi go. Wiedział, że nie przebaczy mu tak szybko. Jednak inaczej potoczyły się losy naszych bohaterów.
-Czekaj- złapała go za ramię.
Odwrócił się mimowolnie do niej, a oczy spotkały się na tej samej drodze. Wgłębi duszy potrzebowali siebie nawzajem, ale ona nie chciała przyjmować tego do wiadomości. Zielonooki wiedział to doskonale. Z każdą chwilą bez niej czuł w głębi pustkę, dużą pustkę. Tęsknił, jeśli można nazwać tym umieraniem od wewnątrz.
-Nie chce się z tobą kłócić, więc wybaczam ci- uśmiechnęła się nieśmiało.
-Dziękuje- odwzajemnij uśmiech.-Mam pomysł.
-Jaki?-zapytała z zaciekawieniem.
-Zacznijmy może od nowa. Cześć jestem Harry, a ty?-zaśmiał się.
-Hej, jestem Zuza. Może wejdziesz do środka?
-Świetna myśl koleżanko.
Wybuchnęli śmiechem. Weszli razem do jej domu. Nastawiła wodę, wyjęła dwa kubki i włożyłatorebki herbaty. Czekając na wodę zaniosła torby i tym samym zostawiając chłopaka w kuchni.
W czasie chowania zakupionych rzeczy usłyszała pisk z czajnika. Chciała iść, ale ktoś wyłączył wodę i prawdopodobnie zalał kubki. Dokończyła chowanie i zeszła na dół. Harry słodził herbaty.
-Ile słodzisz?
-Dwie-pokazała symbolicznie palcami.
Zamieszał w kubkach i podał jeden dziewczynie.
-Chodź na górę- zaleciła.
Poszli do jej pokoju. Hazza przyglądał się dokładnie. Fioletowe ściany, ciemne meble. Usiedli na łóżku, może pół metra od siebie. Po chwili babycakes znów był na nogach. Podszedł do półki ze zdjęciami.
-To ty?-wskazał na chudziutką dziewczynkę.
-Tak to ja.
-A ten obok?-zapytał.
-To mój brat.
I tak przeleciały kolejne godziny, a mianowicie na zapoznawaniu. Ona mimo że znała go, bo przecież była i chyba jest jego fanką to poznała kilka nowych rzeczy. On poznał dużo ciekawych rzeczy. Siedzieli, gadali, czasami i bili się poduszkami. Ogółem dobrze się bawili.
Jednak czas był na rozstanie. Była już 21.
-Dobra ja muszę już spadać-powiedział wstając z łóżka.
Zuza odprowadziła go do drzwi.
-To pa- westchnął smutno chłopak.
-Pa.
Wyszedł, a ona jeszcze patrzała za nim. Odwrócił się na chwilę i uśmiechnął się z otuchą, a następnie wsiadł do auta i pojechał do domu. Był szczęśliwy, że nie jest na niego zła. Chciał wykrzyczeć to całemu światu. Tak po prostu. Wspominał jeszcze wspólnie spędzone chwile. Cieszył się ja dziecko.
Ona też była szczęśliwa. To samo czuła. Poszła do łazienki i zażyła zimny prysznic. Założyła czystą bieliznę i położyła się. Zasnęła z myślą o nim.