Hejka. Jak tam? Przybywam z nowym rozdziałem. Dokładnie dwie i pół strony. Myślę, że się spodoba. Więc moi drodzy czas na czytanie. Dziękuje za komentarze pod ostatnim postem. Mam nadzieję, że tu także znajdę je. XD Sooo...
Czytać, komentować, polecać innym no i obserwować.
4 kom.=next
Oczami Zuzy
Jasne smugi światła słonecznego przedzierały się przez firankę
wprost do mojego pokoju. Powoli otworzyłam powieki. Mrugnęłam
kilka razy, aby moje oczy przyzwyczaiły się do panującej
światłości. Usiadłam delikatnie na łóżku i przeciągłam się.
Wzięłam ze szafy ciuchy na dzisiejszy dzień. Potem poszłam do
łazienki robiąc codzienną toaletę.
-Tato gdzieś się wybierasz?
-Jadę do pracy słonko. Czegoś potrzebujesz?
-Mogę się z tobą zabrać?-zapytałam.
-Dobrze- uśmiechnął się.
-Poczekaj chwilkę.
Pobiegłam w tempie ekspresowym i wzięłam telefon, pieniądze oraz
kilka rzeczy w razie czegoś.
-Już jestem gotowa- odparłam.
-To dobrze. Idź już do samochodu ja tylko dopiję kawę.
Ubrałam czarne conversy, a potem wsiadłam do auta. Już po 5
minutach jechaliśmy do celu. W trakcie jazdy włączyłam i akurat
chcąc nie chcąc leciała piosenka one way or another. Chciałam
zapomnieć chociaż raz o tej sytuacji. Dlaczego wciąż czułam
smutek ? Nie wiem...
-....Halo Zuzia słyszysz?
-Taak.
-Gdzie cię podwieś?
-Do najbliższej galerii- odpowiedziałam zdezorientowana.
Gdy pojazd staną przy krawężniku, wysiadłam z auta i podreptałam
do drzwi wielkiej budowli jaką jest galeria. Weszłam do pierwszego
z brzegu sklepu. Po przymierzałam kilka ubrań i kupiłam beżowy
top, spódniczkę czarną, oraz żółty top z kokardkami na plecach,
a w następnym sklepie czarne vansy. Obładowana już torbami
spojrzałam na telefon. Wskazywał kilka minutek po 12. Skierowałam
się najbliższej kawiarenki. Usiadłam przy wolnym stoliku, a po
kilku minutach przyszłam młoda osóbka w wieku około 25 lat.
-Dzień dobry, coś dla pani?
-Dzień dobry, poproszę um... latte i szarlotkę.
-Dobrze za chwile będzie.
Odeszła kelnerka od stolika i w tym samym czasie realizując je.
Usiadłam wygodniej na krześle, a głowę oparłam na dłoniach. W
tle leciała uspakajająca piosenka. Po minutce kelnerka przyniosła
moje zamówienie.
-Proszę- odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem.
Od razu zabrałam się za ciasto, popijając od czasu do czasy kawą.
Wciąż myślałam o jednej i tej samej sytuacji. Kurwa,dlaczego
muszę ciągle o tym myśleć. Skończyłam już jeść szarlotkę, a
resztę kawy jeszcze popijałam. Z oddali ujrzałam 3 dziewczyny,
które bacznie przyglądały mi się i rozmawiały ze sobą. Po
chwili nieśmiałym krokiem podeszły pod mój stolik.
-Hej-przywitały się nieśmiało.
-Cześć. My się znamy?
-Nie, ale mam pytanko. Czy ty jesteś dziewczyną Harry'ego?
Co ona powiedziała? Byłam w szoku, bardzo dużym szoku.
-Nieee...
-Ale to ty byłaś wczoraj z nim na lodach?- była nieugięta.
-No tak, a o co wam się rozchodzi?
-A nie mówiłam-powiedziała do dwóch obok.
-Powiecie mi czy nie bo się spieszę.
-Chcemy ci powiedzieć, żebyś trzymała się z dala od naszego
Harry'ego.
-Że co? Będziecie mi grozić?
-Nie, ale tylko mówimy.
Wstałam bez słowa i wyszłam z tej kawiarni. Miałam ochotę jej
wygarnąć, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam. Ja i on...
My.... Nie tak nie będzie nigdy jeszcze po tym co on zrobił. Nie...
Poszłam szybkim krokiem do empiku i kupiłam książkę przygodową,
tak na zabicie czasu. Spojrzałam na telefon po raz drugi już w tym
dniu. 15.00. Już... Wyszłam z galerii i postanowiłam pójść na
nogach do domu. Było blisko.
Właśnie dochodziłam do domu, gdy zauważyłam na schodach dobrze
mi znaną czuprynę....
Narrator
Kilka godzin wcześniej
Jak co dzień Harry wstał i zrobił codzienne czynności. Po
obiedzie ubrał się w białą koszulę i czarne rurki, a stopy
przyodział czarnymi conversami. Wyszedł z domu i na sam początek
odebrał kwiaty. Piękny, duży bukiet czerwonych róż, obwinięty
był zieloną folią. Kolory ładnie współgrały się ze sobą.
Następnym kierunkiem lokowatego był dom Zuzy.
Wysiał z czarnego, luksusowego auta. Podszedł do drzwi. Stał tam.
Nie miał odwagi zadzwonić. Emocje huśtały nim w prawo i lewo.
„Harry no dajesz naciśnij ten cholerny guzik”. Tak była to
podświadomość naszego bohatera. Po krótkiej chwili zrobił to.
„Brawo”. Nikt się nie odzywał. Ponowił nerwowo swój ruch
drugi, trzeci, czwarty raz.
-Pewnie nikogo nie ma- mruknął pod nosem.
Postanowił poczekać, lecz nie wiedział, że aż tak długo. Usiadł
na schodach, bukiet ostrożnie położył obok siebie, a głowę
schował między kolanami. Zamknął oczy. Dosyć chuda brunetka o
oczach piwnych po części go podniecała. Uwielbiał ją mimo że
się nie znali jak rodzeństwo. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie,
jedno spotkanie, aby rozbudzić uczucie jakim pałał do dziewczyny.
To tak nie wiele, ale dla niego to bardzo dużo. Może jest to
chwilowe zauroczenie, ale jak wytłumaczyć tęsknotę do niej?
Teraz
Siedział wytrwale już ze 2 godzinki. Pojawiła się, tak stała za
rogu ulicy patrząc na Harry'ego. Patrzała na niego ze współczuciem.
Pewnie wiedziała ile czekał. W każdym razie ja nie wiem. Podeszła
wolnym krokiem do drzwi, tym samym do bruneta. Harry podniósł głowę
słysząc kroki dziewczyny. Jak na zawołanie nieprawdaż? Uśmiech
wkradł się na jego twarz. Szczery, prawdziwy uśmiech, a na
policzkach widniały słodkie dołeczki. Podniósł się i wziął
bukiet do dłoni, a następnie schował go za plecy.
-Cześć. My mieliśmy się spotkać?-zapytała.
-Hej. Nie, ale ja mam ci coś do wyjaśnienia- wyjął za siebie
bukiet.
-Chciałbym cię przeprosić za tamto. Byłem pijany, a wiem, że
robię wtedy głupstwa-odpowiedział wręczając kwiaty Zuzie.
Chciał odejść, bo wiedział, że nie lubi go. Wiedział, że nie
przebaczy mu tak szybko. Jednak inaczej potoczyły się losy naszych
bohaterów.
-Czekaj- złapała go za ramię.
Odwrócił się mimowolnie do niej, a oczy spotkały się na tej
samej drodze. Wgłębi duszy potrzebowali siebie nawzajem, ale ona
nie chciała przyjmować tego do wiadomości. Zielonooki wiedział to
doskonale. Z każdą chwilą bez niej czuł w głębi pustkę, dużą
pustkę. Tęsknił, jeśli można nazwać tym umieraniem od wewnątrz.
-Nie chce się z tobą kłócić, więc wybaczam ci- uśmiechnęła
się nieśmiało.
-Dziękuje- odwzajemnij uśmiech.-Mam pomysł.
-Jaki?-zapytała z zaciekawieniem.
-Zacznijmy może od nowa. Cześć jestem Harry, a ty?-zaśmiał się.
-Hej, jestem Zuza. Może wejdziesz do środka?
-Świetna myśl koleżanko.
Wybuchnęli śmiechem. Weszli razem do jej domu. Nastawiła wodę,
wyjęła dwa kubki i włożyłatorebki herbaty. Czekając na wodę
zaniosła torby i tym samym zostawiając chłopaka w kuchni.
W czasie
chowania zakupionych rzeczy usłyszała pisk z czajnika. Chciała
iść, ale ktoś wyłączył wodę i prawdopodobnie zalał kubki.
Dokończyła chowanie i zeszła na dół. Harry słodził herbaty.
-Ile słodzisz?
-Dwie-pokazała symbolicznie palcami.
Zamieszał w kubkach i podał jeden dziewczynie.
-Chodź na górę- zaleciła.
Poszli do jej pokoju. Hazza przyglądał się dokładnie. Fioletowe
ściany, ciemne meble. Usiedli na łóżku, może pół metra od
siebie. Po chwili babycakes znów był na nogach. Podszedł do półki
ze zdjęciami.
-To ty?-wskazał na chudziutką dziewczynkę.
-Tak to ja.
-A ten obok?-zapytał.
-To mój brat.
I tak przeleciały kolejne godziny, a mianowicie na zapoznawaniu. Ona
mimo że znała go, bo przecież była i chyba jest jego fanką to
poznała kilka nowych rzeczy. On poznał dużo ciekawych rzeczy.
Siedzieli, gadali, czasami i bili się poduszkami. Ogółem dobrze
się bawili.
Jednak czas był na rozstanie. Była już 21.
-Dobra ja muszę już spadać-powiedział wstając z łóżka.
Zuza odprowadziła go do drzwi.
-To pa- westchnął smutno chłopak.
-Pa.
Wyszedł, a ona jeszcze patrzała za nim. Odwrócił się na chwilę
i uśmiechnął się z otuchą, a następnie wsiadł do auta i
pojechał do domu. Był szczęśliwy, że nie jest na niego zła.
Chciał wykrzyczeć to całemu światu. Tak po prostu. Wspominał
jeszcze wspólnie spędzone chwile. Cieszył się ja dziecko.
Ona też była szczęśliwa. To samo czuła. Poszła do łazienki i
zażyła zimny prysznic. Założyła czystą bieliznę i położyła
się. Zasnęła z myślą o nim.